Poniedziałek 28 kwietnia, Alicja śpi, wstałam dziś o drugiej, czwartej, nie o piątej... tak o piątej. Czy się wyspałam? I tak i nie... Okazuje się, że dla pięciomiesięcznej Alicji łóżeczko jest za małe, odkrywa je we śnie, a jak ląduje głową w nogach łóżeczka panikuje... ale szybko można opanować panikę i idzie spać dalej:) Przyzwyczaiłam się do tych nocnych pobudek, zapewne będzie mi ich brakowało...
5.00 - 6.00 Tak wyspałam się... w sumie, Ala wstała o piątej, nie była głodna, zatykam smoczek, o zgrozo nie działa... zaspana zrozumiałam, że po prostu rozpoczął się dla Mojej Ukochanej Córki nowy niezwykły dzień... Próbuje coś tam nucić, tłumaczę, że jeszcze jest noc... nie udało się... szeroki uśmiech Mojej Córki wita świat, pora na zabawę, bo wiem, że ze spania nici.
8.30 - 9.30 Po ciężkich negocjacjach, usypiamy, aby obudzić się z nową energią za godzinę - karmie, odbijam, przebieram, zjadamy witaminę D... próbujemy poćwiczyć, próbujemy bo Ali nudzi się i przysypia... w końcu usypia.
Ja z prędkością światła biegnę do garów, szybko zjadam śniadanie, pije wrzącą bawarę, zmywam, sprzątam, zbieram suche pranie... trochę popisze na blogu - trochę - bo co można zrobić w godzinę...
Jest 11.15 Ala obudziła się, przebiera się, je, odbija i zalega na macie... jest chwila ciszy a ja orientuje się, że jestem w piżamie, to dobry moment by się wykąpać i ubrać... ale jeszcze trzeba wyciągnąć coś na obiad... jak jestem w kuchni Ala nie wytrzymuje, nudzi jej się w samotności i nuci swoje "ił, ił"... no to się z nią bawię. Orientuje się, że jest marudna bo chce się jej spać, układam Ale do łóżeczka, płacze a ja próbuje jej wytłumaczyć, że to jej łóżeczko i że nie gryzie. Jest twardym zawodnikiem i nie daje za wygraną... w rezultacie usypia na macie...
12.30 W końcu idę się umyć... Czy umalowałam się? Nie... nie, włosów też nie umyłam, ale staram się je myć dwa razy w tygodniu, na więcej nie mam czasu... TAAAKK... Idziemy na spacer, robię zakupy, wracamy... Robię obiad, ćwiczymy, piszczymy, płaczemy, śpiewamy, nucimy, jemy, odbijamy, przebieramy, serwujemy porcję glutenu, ślinimy się bo ząbkujemy i tak dopada nas
19.30 kąpiemy się, karmimy odbijamy, usypiamy... jest 21 a ja muszę posprzątać, poprać, poprasować... I znów nie posprzątałam w kuchni:)
A teraz jest 21.59 i pralka skończyła... lecę powiesić pranie:)
A teraz jest 21.59 i pralka skończyła... lecę powiesić pranie:)
Ej Ty... tak Ty... nie pytaj się mnie czy się nudzę, bo nudzić to się może kierowca autobusu na pętli...
Dobrej Nocy Matki!