W poszukiwaniu sprawdzonych sposobów na jedzenie. Alicja nie przepada za jedzeniem, zresztą ja w jej wieku też nie:) Postanowiłam, że nigdy nie będę wpychać na siłę moim Dzieciom jedzenia. Przyznaje trochę jest mi przykro w końcu Moja Córka jest najlepszym recenzentem w mojej kuchni. Stoje pół dnia przy garach a Ali nie smakuje, jest powód do smutku. Chciałabym, żeby jedzenie było dla Alicji przyjemnością. Chciałabym, by Mój Szkrab z apetytem próbował nowych rzeczy i chętnie zjadał cały posiłek. Bo w końcu im więcej smaków pozna w dzieciństwie, tym większym będzie smakoszem... Marzenie. Te pierwsze zabawy ze smakiem kształtują przyszłe nawyki żywieniowe. Droga do tego jest trudna, ale próbujemy.
1. Mamy stałe pory posiłków. Podstawą są trzy posiłki: śniadanie (8-10), obiad (13-15), kolacja (19-20). Oprócz tego podaje drugie śniadanie (ok 12) i podwieczorek (16-17).
2. Ala towarzyszy mi w kuchni i przygląda się, jak przygotowuje posiłki. Mam nadzieję, że jak będzie starsza pomoże mi w kuchni, wiem że dwulatki uwielbiają zabawy w kuchni i chętnie próbują potem swojego dzieła. Staramy się jeść razem posiłki, Ala je z nami przy stole - razem lepiej smakuje, szczególnie z talerzy Rodziców.
3. Od kilku tygodni doprawiam zupy przyprawami, ostatnio nawet czosnkiem, który można podawać już po 10 miesiącu. Potrawy mdłe Alicji nie smakują - oczywiście nie trzeba dosypywać tylko soli i pieprzu. Można dodawać majeranek, koperek, kolendrę, tymianek, bazylię. Te przyprawy polepszają trawienie.
4. Moje wspomnienia niejadka - do dziś pamiętam górę ziemniaków albo ogromny talerz zupy, którego nie dało się w żaden sposób pokonać. Dlatego nakładam małe porcje i cieszę się jak Ala zje nawet dwie łyżeczki.
5. I przede wszystkim, nic nie musimy, Ali nie musi smakować moja zupa a ja nie muszę na siłę wpychać jedzenia. Jedzenie to "niezbędna" przyjemność, a przecież Bobas Lubi Wybór i ja na to pozwalam. Fakt dwa razy więcej sprzątania i wysiłku, ale radość Małego Smakosza wielka.
A jakie są wasze sposoby? Co jeszcze można zrobić by jedzenie dla Malucha było przyjemnością a nie torturą?
U nas w krytycznych momentach (choć Zofia raczej je, ale czasem je 2 łyżeczki) sprawdziły się większe kawałki i samodzielne jedzenie z tacki :) Taką Zosię samosię mamy :) Poza tym NIGDY nie dawaliśmy Zofii zupek, bo ich nie lubiła. Zdecydowanie od początku preferowała dania. Bardzo lubiła, kiedy była w nich jakakolwiek kasza czy ryż. Zresztą możesz przeczytać w poście o 5 daniach w 20 minut :) No i ja robiłam wszystko masowo, a do jedzenia tylko podgrzewałam ;) Na śniadanie i kolację nadal kaszka z przepisu blogowego,a przekąski to zazwyczaj owoce "do rączki" (nawet bez zębów), albo kisiel. Przepis też znajdziesz u mnie :D Ogólnie u nas wygrywała różnorodność :D
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana Budująca Mamo! Jak widzisz u nas też lepiej smakują warzywa z rączki:) Postaram się jutro napisać o naszej przygodzie z BLW:)
Usuń