Post powstał
inspirowany dzisiejszymi wydarzeniami. Ala ma „bardzo poważną chorobę”, skręca
główkę w lewą stronę, jeździmy dwa razy w tygodniu do fizjoterapeuty, a właściwie to miała bo już teraz po ćwiczeniach jest dobrze. W
czwartki Ala nie cierpi wizyty bo zaburza jej plan dnia, a Ona ma charakter. Narzeka
więc to biedne bardzo „schorowane” Dziecię a ja zastanawiam się ile krzywdy
wyrządzam tymi zajęciami mojemu Dziecku a ile pożytku? Okazuje się, że taką oto
„poważną chorobę” do trzeciego miesiąca
traktuje się jako zjawisko fizjologiczne, wiadomo Dziecię w brzuchu mało
miejsca miało, to i głowa się w jedną stronę ułożyła. Fakt kiedyś Dzieckiem się
tak nie przejmowano, nie traktowano takich problemów jako poważną przypadłość,
nie straszono rodziców, że „Dziewczynka ładna a zostanie jej tak i główkę trzymać
będzie całe życie w bok:)". Babka się cieszyła, że Wnuczka nie raczkowała tylko od
razu pomaszerowała, a żywiołowy Wnuk nie miał od razu strasznej diagnozy
Dziecka z ADHD.
Nie ważne…. tak
tylko pomyślałam patrząc na moją Królewnę… ile ma szczęścia, że dostała się na
fizjoterapię…a na jej miejsce jest tyle poważnie chorych Dzieci.
Dobrze też, że
nie jestem sama w tej trudnej dla nas chwili, jest nas Drogie Mamy wiele,
odwiedzam często blog Mamy, która ma Synka w wieku mojej Ali i co się okazuje,
ta sama przypadłość – asymetria. Bardzo się cieszę, że blogująca Mama poruszyła ten temat, bo temat bardzo ważny i bardzo jej za to dziękuję.
http://www.nieidealnamatka.pl/ pisze,
że
„Problem asymetrii ułożeniowej wśród niemowląt jest dość powszechny, ale
moim zdaniem nie powinien być olewany przez pediatrów, ponieważ gdy dziecko
podrośnie będzie miało problemy z nabywaniem innych umiejętności tj,
siedzeniem, raczkowaniem czy nawet chodzeniem.
Z obserwacji
wiem, że w poradni rehabilitacyjnej, do
której chodzimy jest mnóstwo niemowląt 7 miesięcy i powyżej. Moim zdaniem
dlatego, że problem został zbagatelizowany.”
Po dzisiejszym dniu jestem przekonana, że wystarczy wykonywać kilka ćwiczeń, które
pokaże nam fizjoterapeuta, kłaść Dziecko
na brzuszku i zmienić sposób noszenia, nie trzeba chodzić cały rok na stresującą
rehabilitację. Nie rozumiem też dlaczego Panie fizjoterapeutki nie zapraszają na
zajęcia Mamy, przecież dla takiego
trzymiesięcznego Szkraba to straszny stres, a oprócz tego Mamy podczas takich ćwiczeń mogą nauczyć się
jak poprawnie nosić i zajmować się Dzieckiem.
Pozwolę sobie
zacytować Anonimowy komentarz do postu http://www.nieidealnamatka.pl/:
„Czasem wystarczy wykonywać kilka ćwiczeń i zmienić
sposób noszenia dziecka, nie trzeba chodzić na rehabilitację. Częstym błędem
jest noszenie dziecka w pionie ("pionizowanie") co sprzyja
"zadzieraniu" głowy do tyłu, wyginaniu w "C". Warto
dzidziusia nosić bokiem na dłoni i przodem do świata, podtrzymując je jedną
ręką pod paszką (na niej spoczywa ciężar bobasa) a drugą delikatnie doginając
nóżki do reszty ciała tak by nie dyndały.
Warto dodać, że
póki bobas wygina się i pręży niewskazane jest chustowanie i nosidło
ergonomiczne. Inne ćwiczenia jak "składanie dziecka w książeczkę"
(ramiona do siebie), noszenie go na rękach w pozycji maksymalnie embrionalnej, są
proste i wystarczy tylko nabrać nawyku by skorygować postawę samodzielnie w
domu.
Często długo czeka
się na rehabilitację (w większym mieście) lub niepotrzebnie za nią płaci, mądry
pediatra powinien znać tych kilka ćwiczeń na krzyż, pokazać jak się je wykonuje
(część można podczas przewijania, po kąpieli, tyle razy dziennie ile to
możliwe) - większość zdaje się pochodzi właśnie z modelu "bobath"”
I zgadzam się z
komentarzem, mądry pediatra nie straszy, mądry pediatra pokazuje w jaki sposób
skorygować nieprawidłową postawę. Druga sprawa to sprawa siadania, raczkowania,
chodzenia, jak coś się trochę opóźnia to chyba nie jest coś strasznego? Ja na
ten przykład znam Dzieci, które nie raczkowały i mają się świetnie:) A Wy Mamy
co o tym sądzicie?
Źródło: http://www.rossnet.pl/Rossne/Artykul/Obserwuj-jak-sie-uklada,199120 |
nas takie historie ominęły. a same sobie ćwiczyłyśmy co wieczór przed kąpielą. Robiłyśmy gimnastykę połączoną z masażem. Zosia uwielbiała, dopóki pozycja leżącą nie zaczęła jej drażnić ;) nasza gimnastyka to: podnoszenie główki, naprzemienne ruchy nóżkami - rowerek, dłoń do stopy, dłoń do kolana, łokieć do kalana. Mała to uwielbiała. To na przewijaku łapaliśmy pierwsze uśmiechy :D
OdpowiedzUsuńTen sposób ćwiczeń łokieć do kolana itp to bardzo dobre ćwiczenia... znane od dawna:) Pozdr.
UsuńJa chodzę z maluchem na te ćwiczenia i wszystko obserwuję:) Oprócz ćwiczeń z rehabilitantką, ćwiczymy również w domu. Widzę ogromne postępy mimo, że maluch się denerwuje. Przedtem nawet gdy go nosiłam odpowiednio i kładłam 10 razy dziennie na brzuchu nic nie pomagało. Fachowa ręka zawsze pomocna:) Szkoda, że anonim się nie przedstawił, bo być może to fachowiec. Jednak ja popieram chustonoszenie, dziecko jest jak najbardziej w pozycji embrionalnej i tak wiele się mówi o korzyściach z tym związanych:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ja też powinnam uczestniczyć w ćwiczeniach. My ćwiczymy w domu i jak wspomniałam jest już bardzo dobrze:)
UsuńMam nadzieję, że i u maleńkiej już będzie ok:) My dzisiaj byliśmy na kontroli u lekarza od rehabilitacji i czeka nas kolejna seria 10 zabiegów:( Co mnie zarazem smuci jak i cieszy. Bo już jesteśmy troszkę zmęczeni tym jeżdżeniem 2 razy w tygodniu. Ale jak mus to mus.
OdpowiedzUsuńLekarz mówi, że jest bardzo dobrze, ale rehabilitantka twierdzi, że nie:( Sama nie wiem:)
UsuńJakbym czytała o swojej sytuacji. U nas też był problem ułożenia dziecka, bo przyjęło taką pozycję w brzuchu i potem cała układała się w łuk. Plus szpotawe stopki. Wszystko wróciło do normy, ale prawda jest taka, że jakbym chciała na rehabilitację, to czekam 4 miesiące (a pochodzę ze stosunkowo niewielkiej miejscowości) i dziecku się to wszystko utrwali. Plus jeszcze napięcie mieliśmy u Małej, ale też się wyprowadziło wsystko. Tylko dzięki cudownej rehabilitantce, która powiedziała, żeby nie przesadzać z histerią na tym etapie, ale poprawnie dziecko nosić, układać i masować/ ćwiczyć w formie zabawy, głaskania itd. Powiedziała też, że lepiej z dzieckiem ćwiczyć chociaż nie trzeba, niż odwrotnie - bo dziecku się krzywda nie stanie, o ile będziemy robić tak jak pokaże nam to fachowiec. Nasza dzieki tym ćwiczeniom (chociaż ja bym ich ćwiczeniami nawet nie nazywała) bardzo dobrze się rozwija ruchowo.
OdpowiedzUsuńTylko pytanie: czemu ja musiałam jeździć po prywatnych rehabilitantach, żeby się dowiedzieć, by dziecka nie pionizować, by go nie brać do góry pod paszki i jak ukłądać, jak głaskać? Ja tego mogę nie wiedzieć. To moje pierwsze dziecko i mam prawo. Ale pediatra, jak wspominasz, powinien znać takie podstawy. Nie chodzi o zaawansowane rehabilitacje, tylko takie proste zasady noszenia, układania dziecka!
Cieszę się, że u Was ćwiczenia pomogły:) Ja też debiutuję w roli Matki... i też myślę, że to jakieś nieporozumienie... Powinno się zapobiegać takim schorzeniom, uczyć w jaki sposób kłaść, nosić. Nie każdego stać na rehabilitację, albo nawet na dojazd na rehabilitację... nie mówiąc już o stresie dla tego Małego Szkraba:(
UsuńBardzo dziękuję za nominację:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń